Gdy dokociłam sie poraz drugi Kota miała już 6 lat,było okropnie

,rezydentka warczała ,strzelała łapskami ,obrażona chodziła bokami ,nie dawała się dotknąć ,w całym domu czuć było jej chęć pozbycia sie intruza aż iskry się sypały,niestety trwało to długo,ale cierpliwie czekałam,bo co mam wynieś do piwnicy kocie bo ona tak chce? Nie dawałam za wygraną,aż tu nie wiadomo kiedy i jak patrze a one leżą razem i się myją,tak bardzo na tą chwile czekałam że nawet zmiany nie zauważyłam.Po półtora roku dokociłam sie poraz 3,sytuacja się powtórzyła,teraz obie strzelały fochy ,prychały i warczały ,ale już krócej ,poraz 4 po 5 dniach było w miare dobrze

a po tygodniu super.poraz 5

było praktycznie bezboleśnie.Kuwetka zawsze była jedna i z tym nigdy nie było problemów.Wniosek

im więcej i częściej tym mniej problemów.Bżdziągwy widzą że traktuje je tak samo ,nic się nie zmieniło no może tylko w łóżku ciaśniej

A z psami nigdy nie było problemów,każdego kota witają bardzo przyjażnie ,wręcz żyć mu nie dają,tylko wąchać i lizać
