Jestem kociarą. Nie da się ukryć

Ciężko mi jest policzyć ile zwierząt liczy to moje małe zoo.
W tym roku w pomieszczeniu gospodarczym za moim domem okociła się kotka. Taka najbardziej "udomowiona". W planach miałam sterylizacje kotki zaraz po tym jak skończy karmić maluchy. Niestety stało się inaczej... Kotka zginęła, ja zostałam sama z tym przychówkiem. Zaczęłam intensywne karmienie maluszków. Na chwile obecną są to rozbrykane około 12 tygodniowe koteczki z pełnymi brzuszkami i wyrazem zadowolenia na pyszczyskach

- kocurek burasek - najbardziej zadziorny, zabawowy, ale jednocześnie najbardziej lgnący do pieszczot
- dwie koteczki czarnulki - dostojne młode damy, jedna ma jaśniejszą (ale nie białą) krawatkę.
Koteczki są przecudne, mają wspaniałe ogonko-antenki

Sytuacja finansowa nie pozwala mi na zatrzymanie maluszków. Bardzo chciałabym, żeby znalazły dobre domki i kogos kto je pokocha tak jak ja. Proszę, dajcie im szansę na lepsze zycie.
Nie wyłapuję "swoich" dzikich kotów, bo byłoby to bezsensowne działanie. Ale te maluchy dzikie nie są, przecież wykarmił je człowiek. Wiem, że pozostawienie ich samym sobie to byłaby dla nich wielka krzywda, a ja nie mogłabym tego zrobić...
Moje gg: 4039923. Jest na tym forum osób, które mnie znają, więc mogą poświadzcyc jaką jestem osobą... Beata, Justyś, Krysia... Pomozecie?