Poniewaz ten temat przewijal sie kilka razy, opisze nasze (i Kici) wrazenia
po sterylizacji metoda krotkiego ciecia. Wiecej na www.vetserwis.pl.
Operował dr Wypart na Schredgera w Warszawie. BTW ciecie jest od dolu, na
srodku i ma z 1cm dlugosci, wiec nie jest to boczne ciecie.
Przywiezlismy Kicie na 9:30 w piatek po 12h glodowce - kot to nawet dobrze
zniosl i nie mialczal.
Zostawilismy kote u weterynaza, ktory wypytal o zdrowie kota i powiedzial ze
mozna bedzie Kicie odebrac jak sie wybudzi, czyli od 13:00 do 17:00.
Zadzwonili o 16:00, ze kot dobrze sie czuje - oddal mi go inny weterynarz bo
chyba byl jakis powazny klopot ze starszym kocurem, ktory mial krwotok z
odbytnicy. Dostalem leki i pisemna instrukcje. Zaplacilem 283zl - mniej niz
w cenniku (300zl) bo podobno kotu nie trzeba bylo podawac drogich srodkow.
Po dostarczeniu do domu rekonwalescenta przeczytalem instrukcje -
sprowadzala sie do tego ze trzeba kota trzymac w cieplym i spokojnym
miejscu, podac mu srodki przeciwbolowe i jakby cos bylo nie tak to odrazu
jechac do lecznicy. Nalezalo zwracac baczna uwage na to czy kot je, pije i
oddaje mocz.
Niestety strasznie trudno bylo kota gdzies trzymac bo rozrabial
niesamowicie, ganial za zabawkami, skakal po meblach. Jednym slowem oaza
zdrowia. Tylko pic nie chcial, za to doskonale bawil sie woda - chlapal lapa
i wkladal glowe do miski. Normalnie kot boi sie wody jak ognia.
Kot na przedniej lapie mial opatrunek po welflonie ale zdjal go sobie
bardzo sprawnie sam.
Caly brzuch kot mial wygolony i wygladal przekomicznie - dokladnie jak krowa
z "Krowa i Kurczak" - kot obejzal go i bardzo sie zdziwil - kurcze rano byly
wlosy! Probowal siedzac wlozyc sobie glowe miedzy nogi i obejzec lysine ale
zawsze konczylo sie to fikolkiem.
JEDNYM SLOWEM KOT BYL NAWALONY
Poznym wieczorem podalismy do pyska Butorex (chyba taka pisownia) w
strzykawce (bez problemu) i podalismy kotu troche jedzenia bo minelo juz 12h
od zabiegu. Zjadl az mu sie uszy trzesly i napil sie wody. Po czym poszedl
sie wysikac.
Kolo polnocy kot sie uspokoil i widac bylo ze troche gorzerzej sie czuje bo
juz tak nie biegal tylko siedzial w kuchni na barku ale patrzyl na wszystko.
To taki stan 2 w 5cio stopniowej skli osowialosci. Zostawilismy kota w
spokoju na noc. Rano w sobote kot czul sie tez nienajlepiej ale po podaniu
kolejnej strzykawki odzyskal sile i humor poczym poszedl ogladac ptaszki na
parapet. Potem zaczal jesc jak glodomór i zalatwił wszystkie potrzeby.
Wiedzielismy juz ze z kotem jest OK.
Nastepny dzien (Niedziela) byl juz zupelnie normalny - kot sie przytulal i
mruczal. Zachowywal sie juz zupelnie normalnie i dalej jadl za trzy koty.
Dzis w Poniedzialek kot jest w swietnej formie i juz pojawia sie meszek na
lysym brzuchu.
Reasumujac, ani przez chwile kot nie mial kubraczka ani kolnierza a mimo to
nie interesowal sie rana.
Moim zdaniem warto bylo wydac te 280zl w zamian za tylko jednodniwe gorsze
samopoczycie kota. Szczegolnie ze ceny normalnych sterylizacji wynosily
180zl lub 210zl w zaleznosci od lecznicy. Do tego dochodzil koszt 20zl za
kubraczek.