Witajcie,
Jak wiecie z dziewczynami stworzylysmy silna grupe ktora kotom ma pomagac. A ze dzisiaj przytrafilo mi sie wiec zaloze osobny watek dla tych futerek i tutaj, moze ktos zechce jak przeczyta
2 tygodnie temu jadac z moimi kocinkami do weta, wzbudzily one duze zainteresowanie na przystanku. SPotkalam miedzy innymi starszego kulturalnego bardzo Pana, co powiedzial ze ma do oddania 2 kotki odchowane i ze musi dom im znalezc bo juz duze (3 miesiace, sztuk 2). W przyplywie serca dalam mu moj numer i obiecalam ze choc na forum ogloszenie wrzuce zeby pomoc kociaki wyadoptowac. Potem wkurzylam sie na siebie "Co? To ktos kotke rozmnaza a ja bede wydawac a on dalej mnozyl bedzie?!?" - myslalam i cieszylam sie ze nie dzwoni... Ale wlasnie godzine temu zadzwonil I BOGU DZIEKI ze dalam ten numer bo ja bardzo chce temu cudownemu Panu pomoc.
Okazalo sie ze koty on kocha bardzo, od 4 lat dokarmia, bo te kociaki co on ma do wydania to dzialkowe. Wszystkie jego kotki maja imiona ponadawane. Z tego co wiem kotow jest 3, mama i 2 male, ale moze byc wiecej... Okolica taka ze ludzie kotow nie lubia - pan sie zalil. Mowil ze jeszcze tylko 1 osoba dokarmia a inni to by otruli najchetniej.
Tu co wiem o kotkach:
----> mama Pyrtunia, buraska, ok 4 lata, Pan karmi ja od malenkosci, mowi ze 4 lata temu jako malenstwo przyprowadzila ją jej matka i koteczka tak "pyrtala" nozkami (w sensie starala sie biec bardzo szybko ) zeby dogonic mame ze on tak ja zaczal nazywac - Pyrtunia. Ta kotka jest dla niego oswojona, glaskac sie daje, ale do innych nieufna bo chyba ma niemile przezycia z ludzmi dzialkowymi co do kotowy bywaja okropni
(Moze Pyrtunie ktos tez bedzie chcial, ale to wymagaloby cierpliwosci bo to kot od 4 lat dzialkowy wiec nie wiem jak byloby z przestawieniem jej na dom.)
----> koteczka Kulka 3 miesiace, burasek prazkowany. Wiek podaje w przyblizeniu, ten Pan tak ja opisal, ze juz je sama i to dobrze je, nie ze zaczyna dopiero i ze mniej wiecej tyle maja (on chyba wie bo je karmi regularnie od 4 lat wiec zna koty)
----> jej braciszek 3 miesieczny, czarny kocurek o zlotych oczach. Zapomnialam imienia.... Koteczki sa ponoc do niego oswojone, przed ludzmi z dzialek nauczyly sie uciekac.
(Nie wiem na ile plec kociakow jest pewna bo nie wiem jak dokaldnie on sprawdzal i czy sie zna)
Zaczyna sie robic coraz zimniej... Zal mi tych kotkow. Z tym Panem ustalilam, ze napisze na forum o jego podopiecznych i postaram sie pomoc. Mam jego namiary. Powiedzialam ze kociakom postaram sie pomoc w znalezieniu domu, a kotke trzeba wystarylizowac. Pan przytaknal i zaoferowal sie ze zlapie i zawiezie do schroniska na sterylke (czy gdziekolwiek do gabinetu) a pozniej wypusci znow na dzialke, byleby sterylka darmowa byla bo to starszy czlowiek, nie wiem czy juz nie na emeryturze lub rencie wiec pewnie milionow nie ma, zreszta kto ma.... On mowi ze co chwile ona ma mlode i on wydaje, ilez tak mozna przeciez... Wiec my mu jakos te sterylke pomozemy zorganizowac dla Pyrtuni.
POMOCY POTRZEBUJĘ TAKIEJ:
----> jezeli ktos mialby dom tymczasowy gdzie moznaby maluchy przechowac bo teraz tak zimno...
----> jezeli wiece o kims kto chce koteczka, dajcie mi prosze znac... to pierwsza moja taka akcja ale bardzo chce pomoc temu czlowiekowi dobremu
Zdjecia beda za kilka dni, bo miki mieszka blisko w miare i pojedzie zrobic.
dziekuje Wam z gory bo wiem ze mozna na Was liczyc kochani