Podróż koszmarna, PKP jest chyba jedną zfirm o najbardziej niedoinformowanych pracownikach.
najpierw pani w kasie sprzedała bilet nie dopytując o szczegóły, póżniej w Kutnie konduktor stwierdził, że to nie mój pociąg, a mój będzie za chwilę ( po zasiegnięciu info w informacji okazało się że "ta" chwila = ponad 2 ,5 godziny )
więc byle szybciej do domu, przesiadki łowicz, śochaczew, warszawa,
ale byliśmy i tak godzinę wcześniej, niż ci złośliwce chcieli
( powinniśmy być 2 godz wcześniejniż byliśmy)
dom 21:05
tragedia, nowy na dzień dobry zaczął drzeć ryło i jak go tylko postawiłam w tym kontenerku, to od razu zwalił kupala ( biedaczek, puścił z emocji, zanim zdążyłam go wypuścić w łazience)
zamkęłam sie z nim w łazience, stare pod drzwiami, nowy pod wanną.
szybko zaprałam ręczniki, wyszłam stare nakarmić i nowemu też coś przynieść (i pić i jęśc)
za chwilę moje zamknęłam w pokoju, nowy zwiedza:....przedpokój.....
nie podoba mu się rudy z szafy....patrzą na siebie... strasznie się jeżą....ssssyczczczą.......; szybki atak na lustro i długa do łazienki.
pod wanną bezpipecznie.
Zsunęłam lustra na ile się tylko dało, otworzyłam dzwi łazienkowe tak by zasłoniły lustra, usiadłam w kuchni i czekam.....
.........
...zebrał się na odwagę, wyszedł...; a tu inne miejsce, jakieś półki, a rudego niet.
Powoluuuutku, bardzo ostrożnym krokiem....do kuchni.
Obszedł kuchnię dookoła, obwąchał wszystkie miseczki. Najpierw nie mógł się zdecydować, z której, więc skosztował z każdej ociupinkę.
Tak troszkę, symbolicznie.
Znowu przedpokój...obchodzimy.....o! jest (ten rudy) Nastroszył się strasznie i długa.
21:50 poszłam do starych, są poddenerwowane.Obwąchują mnie uważnie.
Morgana schowała się pod łóżko. Merlin już się na nią czai ( czyżby???, jakieś normalne zachowanie??)ale znowu czuję czarny wilgotny nosek na palcach (nożnych)
kurcze, jak je zamienić, może rudego na chwilę do szafy???, nie da się.