Okazało się więc, ze mamy do adopcji tylko jedną Filcówkę, ponieważ HorseTheSecond i Piniuś sie nie liczą, bo są już zamówione przez swoje kochane panie.
Wybraliśmy się więc z TŻ-em do schroniska. W założeniu mieliśmy zamiar wziąć dwa koty na dom tymczasowy. Tym razem był inny pan, niż poprzednio i nie zaporowadził nas do dużej kociarni, tylko do izolatki- zabraliśmy całą izolatkę, czyli : dwa małe 4.5-miesięczne buraski, kilkuletnią szarą w prążki koteczkę z przedłużonym włosem i niebieską persiczkę.
Kociaki to rodzeństwo, chłopczyk jest szary w tygrysie prążki, dziewczyneczka szara w kółeczka



Kotka półdługołosa jest tam od czerwca- z tego, co zdążyłam wyczytać w jej kar5cie, to była zinterwencji, przyniesiona z trzema swoimi kociakami. przecz całe lato oni trzymali ją w izolatce i podkładali jej wszystkie kociaki. A ona wszystkie przygarniaął i karmiła. Jest niesamowicie łagodna, przytuliła siędo mnie z miejsca.
Natomiast w najgorszym stanie jest persiczka



Z tą persiczką przeżyłam niemały stres, bo już wszystkie mieliśmy załadowane w transporterku, a facet nie mógł znaleźć jej karty, i kazał mi ją oddać. A ja, ze nie, i zaczęłam upierac się, ze jej nie oddam, bo ona przecież tu cierpi z tymi dredami, itd. Czułam, że jestem bliska histerii, facet zobaczył, ze prawie płaczę, więc zadzwonił do kierowniczki, a ona kazała mu ją wydać. Ufff.
Mamy więc znów 17 kotów pod swoim dachem. W sumie na własne życzenie, ale stwierdziliśmy dziś, ze jesteśmy uzaleznieni od pomagania kotom.