Wczoraj wreszcie udało się złapać strasznie chorą kicie...Ciągle miała jakieś problemy ze zdrowiem.
Wiosną tego roku było już źle... na szczęście wtedy udało jej sie pomóc. Niestety kiedy byla już podleczona musiał wrócic pod blok.
Kilka tygodni temu znów zaczęły sie jakieś problemy. Kicia początkowo jakoś sobie radziła. Ponieważ zawsze znajdzie się jakiś zwierz bardziej potrzebujący, kicia ciągle schodziła na dalszy plan.
W ciągu ostatnich dwóch tygodni kicia wyraźnie podupadała na zdrowiu. Nie dawała się złapac już myslałyśmy, ze to koniec.
Miała potworną biegunkę, cała brudna, obklejona swoimi odchodami...
Do tego strasznie przeziębiona, zakipiała, wydzielina z nosa prawie do samej ziemi...Kicia nie mogła oddychać ciągle chodziła z otwartym pyszczkiem, ciężko i bardzo głośno oddychała. Ostatnio straciła apetyt nie mogła nawet jeść... Do tego podczas poprzedniej wizyty stwierdzili, ze kicia ma alergie.
Kicia jest juz w szpitaliku. Wczoraj dostała kroplówkę, pobrali krwe do badania...dzis mają być wyniki
Podejrzewaja bardzo zaawansowaną mocznice. Wszystko zależy od wyników, jesli będą tragiczne...nawet nie chcem myśleć co wtedy...
Kicia nie ma się gdzie podziać...
Jutro musimy zabrać ze szpitalika jej koleżankę Igraszkę, ponieważ tylko pod tym warunkiem kicia mogła zostać w lecznicy. Z tymczasami u nas tragicznie...
Na szczęśćie koleżanka z TOZu zgodziła się zabrać na tymczas "moje" kociaki i tylko dlatego mam miejsce aby zabrać Igraszkę...
Nie wiem co z nią będzie... jeśli ma mocznice nie może pozostać bezdomną, musi być pod opieką. Jeśli nie znajdziemy dla niej tymczasu to czarno rysuje się jej przyszłość...