Dieselek wychowany na zabawach z psem nie wiedział, że z takim malutkiem trzeba delikatniej...i mimo ogromnej fascynacji krówką (która dostała robocze imię Migotka;)) czasem dawał jej w kość...mała kwiczała nie raz jak Dieselek zakładał jej mocnego nelsona i podgryzał w kark, ale i ona nauczyła się jak zgrabnie wychodzić z takiej opresji...teraz kotuchy bawią się z większym wyczuciem i nie musimy aż tak często ingerować...zabawne że koteczka ma w moim pokoju taki sam kącik jak miał Dieselek...i on, chyba z nostalgii jakiejś, notorycznie wyjada jej z mich, wypija jej wodę i próbuje korzystac z jej kuwety...no przeciez tak było jeszcze pół roku temu...pewnie myśli że jego kocięce klamoty wróciły na swoje miejsce....a ja kilka razy dziennie wynoszę prawie 5kg kota z małej kuwety, żeby wytłumaczyć mu że jest już dużym i zdrowym kotem i jego wc jest na loggi- trzy razy większe
A krówka znalazla sobie nowe miejsce do spania...pojemnik na pościel w moim łózku....gorzej że wchodzi tam bez problemu i dopiero nad ranem wychodzi spać ze mną....tzn. ja ją wyciągam, bo bida już nie wie jak wyjść z tego pojemnika...kotusia jest pozatym samowystarczalna i mało absorbująca jak na takiego malucha...bez problemu bawi sie sama a ja chichoczę jak bawi się sznureczkiem na loggi z 2 godziny a Diesel jak ten zakochany kundel siedzi obok i zastanawia się co tu zrobić żeby laska zechciała w końcu na niego spojrzeć...