enduro pisze: ale do zdjecia nawet nie trzeba było narkozy, bo kotek był grzeczny i tylko troche fuczal, jak mu do konca wyprostował lapke, wiec jesli wytrzymuje jakie cos, i nie boli go to az tak bardzo, mi sie wydaje ze jednak wszystko jest na jak najlepszej drogi do szybkiego wyleczenia
Tak po prawdzie - to ja bym sie bardziej cieszyla z duzej bolesnosci podczas badania - bo to by uzasadnialo oszczedzanie lapy przez kotke.
Bardzo boli wiec na niej nie staje.
Skoro kotka lapy wogole nie uzywa a podczas badania jest spokojna - to paradoksalnie jest bardziej niepokojace.
Bo dlaczego lapy nie uzywa?
Moze nie moze?
Bo np. lapa jest niestabilna? Lub boli tylko w sytuacji nacisku od spodu?
Podczas upadku z duzej wysokosci bardziej realne jest wybicie lapy z duza sila ze stawu, zerwanie miesnia lub sciegna - niz stluczenie.
Moja Skierke ktora miala rozwalony w drobny mak staw - lapa juz po kilku dniach tez nie bolala. Prawie wogole, zreszta leki przeciwbolowe i przeciwzapalne praktycznie od razu zniosly bol.
I wlasnie dlatego zalatwila sobie lape do konca.
A ja jestem uczulona na komentarze w stylu - u kotow czegos takiego sie nie operuje, nie leczy.
Bo to samo uslyszalam od weta ktory przyjal i badal kotke po urazie.
Niestety - tak nauczonych jest wielu wetow- ze "takich" rzeczy sie u kota nie leczy.
Albo samo sie zagoi albo kot bedzie kustykal. Po co sie babrac w kocim stawie - skoro to prawdziwa dlubanina i naprawde trzeba miec dobre rece zeby sie za cos takiego brac. Tylko niech w takim razie wet szczerze to powie. A nie wciska kit ze tego sie nie leczy, a tak wlasciwie to moze cos z torebka stawowa a moze to sciegno. Czyli tak naprawde nie wiadomo co...