Re: Koty z Hucianego Grodu cd. Frodo wrócił.
Napisane: Sob gru 24, 2022 9:01
Wesołych Świąt dla Ciebie Ewo!
I wszystkiego najlepszego w Dniu Imienin
I wszystkiego najlepszego w Dniu Imienin
ewar pisze:Kopiuję maila z domku Dosi i Orlando:
Dzień dobry,
pani Ewo, wraz z Orim, Dosią i Guciem życzymy Pani spokojnych, wesołych Świąt oraz wspaniałego nowego roku 2023!
U kotków wszystko w porządku - nie wiadomo kiedy minął już niemal rok odkąd do nas przyjechali! To był wspaniały rok. Zdążyliśmy się poznać i pokochać Ori nadal jest zakochany w Guciu - dołączam krótkie wideo. Ostatnio właściwie codziennie przechadza się z Guciem i barankuje go tak, jak na nagraniu, bardzo jest w psie zakochany.
Dosia jest z psem za pan brat też już od dawna, ale zdecydowanie to nie jest takie głębokie uczucie! Za to bardzo urosła, jest już wyższa od Oriego! Ma sporo futra, zwłaszcza odkąd zrobiło się chłodniej, więc wygląda na dużo większą, ale wciąż wagowo Ori "wygrywa". Oboje uwielbiają się bawić - ze sobą, z Guciem, czasem ganiają się wszyscy we trójkę.
Ori jest rytualistą. Codziennie ok. 20 przychodzi na kolanka do męża i leży z nim do czasu, aż przenosimy się do sypialni. Potem, ok. 22.30 przychodzi do mnie i wspólnie, w łóżku, czytamy książkę (tzn. ja czytam, a Ori poluje na troczki, które mam przyczepione do zakładek, których używam). Okazało się też, że jest fanem filmików na YouTube, zwłaszcza takich, na których ktoś pokazuje jak robić np. rękodzieło. Ogląda z ogromnym zainteresowaniem!
To czego oboje bardzo nie lubią to natomiast odkręcanie gazowanych napojów czy otwieranie puszek - ten syk powoduje jakąś panikę, salwują się ucieczką. No i oczywiście ich sympatią nie cieszy się odkurzacz - trudno się dziwić.
Ori jest bardzo gościnnym kotem, znajomych ludzi wita praktycznie od razu. Nowi ludzie muszą poczekać ok. 30 minut, aby zaszczycił ich powitaniem Dosia jest bardziej zachowawcza, ale część osób lubi bardzo - jeden z naszych kolegów nie może się od niej opędzić, strasznie go zaczepia. Cieszę się z tego, bo myślę, że to oznacza, że koteczka czuje się już bezpiecznie.
Dosia wydoroślała, wyrosła, ale zostało jej bycie bardzo miziastą przytulanką (zwłaszcza, gdy czas na jedzonko). Zrobiła się z niej bardzo elegancka dama i odnoszę wrażenie, że ona wie, jaka jest śliczna (może dlatego, że słyszy to od nas praktycznie codziennie ) i bardzo to eksponuje. A to zrzuci kitę leżąc na oparciu łóżka i futerko się malowniczo płoży, a to ułoży łapki, a to ułoży główkę jak do zdjęcia... Taka kocia gwiazda starego kina - rzuca spojrzenia niczym Marlena Dietrich, spod rzęsek. No coś niebywałego, jak można być piękną, a przy tym łagodną i grzeczną koteczką. Wciąż ma słabość do kawałeczków chleba/bułki. Pomaga mi też w pracy - przez większość czasu pracuję z domu, więc układa się na oparciu fotela i zarzuca mi kitę na ramię.
Ostatnio, tak trochę w ramach podsumowania po pierwszym roku, uświadomiłam sobie, że to pierwsze nasze kotki, które w pierwszym roku po adopcji nie wymagały wizyt u weterynarza, bo nie dzieje się absolutnie nic, co mogłoby niepokoić. Ogromna ulga i radość, że są dobrego zdrowia!