Strona 2 z 2

Re: KTO MNIE POKOCHA?

PostNapisane: Wto maja 07, 2019 19:10
przez Nina13
Niestety mam w domu 8 kocic, rozdzielonych na dwa stada - 5 sztuk i 3 sztuki. Stada nie koegzystuja ze soba. Przystosowalismy dla nich dwa osobne kocie pokoje.W ciagu dnia sa od ok 6 rano do 22-23 wypuszczane na "chalupe" tzn jedno stado urzeduje ze mna na dole + krata na schodach, drugie stado urzeduje na gorze, co 4 godziny zmiana, zeby kazde stado bylo z "czlowiekami" na dole :mrgreen: troche masakra nie? No i o 22-23 zbiorowe DOBRANOC :201461 oba stada ida do swoich pokoi. Nie mam po prostu ak ani gdzie wygospodarowac miejscowki dla malego. Pierwsze stado to stare kocice dziewice z matka przelozona Furia na czele. Furia (imie uzasadnione) jest bardzo wladcza i terytorialna, zagryzie kazdego "przybylca" To wlasnie z jej powodu zrezygnowalam ok 2 lata temu z asymilacji starego stada z nowym. Feliway Felifriend wymiana kocy wachanie przez dziurke itp nic nie dalo rezultatu. W miedzyczasie 12 letnia Zuzia zacierpiala na guza gruczolu mlekowego + niewydolnosc nerek, a w mlodym stadzie Ojejku okazala sie autoimmunologiczna. Proby asyilacji mogly okazac sie zwlaszcza dla tych dwoch kocic zbyt duzym stresem.

FuterNiemyty pisze:Jak nie kat, to moze budka, jakas miejscowka do schronienia sie i intensywne szukanie domu?
Piekny jest misio.


Budka jest na dworze, kicio nie przejawia zainteresowania, jest tez domek z kartonow w garazu - takie rekodzielo moje kilka kartonow polaczonych w pietra z dziurkami, tez zero zainteresowania. Tylko TEN DYWANIK.

ewar pisze:Serce pęka :( Mój Hannnibal tak bardzo chciał mieć dom, robił wszystko, abym go przygarnęła. Dopiął swego, był tymczasem, znalazł cudowny domek. Nie znalazłabyś kącika w domu dla niego? Ogłaszasz go?
Kocham buraski, to moje ulubione umaszczenie. Zawsze tak było.


Oglaszam gdzie tylko sie da. A kacikow po prostu mi juz brakuje :( dlatego tez nie chce (CHCE!!!!) go wpuszczac do domu, zeby pozniej, gdyby cos sie nie udalo, nie wystawic go znow za drzwi, nie oklamac go, bo mysle ze tak moglabym go .... nie wiem ak to nazwac - jeszcze bardziej zawiesc, skrzywdzic. Tak to odczuwam.

Re: KTO MNIE POKOCHA?

PostNapisane: Wto maja 07, 2019 19:48
przez ewar
Rozumiem Cię, mam kotów za dużo, więcej niż Ty, ale moje koty żyją w zgodzie, nawet się kochają. Hannibal pakował mi się do mieszkania, nie będę opisywać wszystkiego, ale wzięłam go dla własnego zdrowia psychicznego, naprawdę. Miał schronienie w piwnicy, dostawał jeść, ale chciał do domu. Ulokowałam go w kuchni, w łazience był wtedy ogromny, chory buras, reszta kotów w dwóch pokojach. Koszmar.Znajomi byli przerażeni tym, co robię, ja również, ale jakoś szybko oba izolowane koty wyszły "na pokoje" i dołączyły do stada. Piszę o tym, bo naprawdę ten Twój burasek to po prostu mój Hannibal, nie mogę myśleć inaczej. Wzięłaś go do weta? Dobrze byłoby go "zrobić ", łatwiej takiego kota wyadoptować.

Re: KTO MNIE POKOCHA?

PostNapisane: Śro maja 08, 2019 5:46
przez violet
Obrazek

Kocurek ma na szyi jakiś powróz?

Re: KTO MNIE POKOCHA?

PostNapisane: Śro maja 08, 2019 7:57
przez Nina13
violet pisze:Obrazek

Kocurek ma na szyi jakiś powróz?


8O NIEEEEE chyba przeklamanie na zdjeciu albo gra swiatel aczkolwiek ma pod szyja swoje naturalne koraliki, takie ciemne 2 paski

Re: KTO MNIE POKOCHA?

PostNapisane: Śro maja 08, 2019 8:06
przez Nina13
ewar pisze:Rozumiem Cię, mam kotów za dużo, więcej niż Ty, ale moje koty żyją w zgodzie, nawet się kochają. Hannibal pakował mi się do mieszkania, nie będę opisywać wszystkiego, ale wzięłam go dla własnego zdrowia psychicznego, naprawdę.


Moje zdrowie psychiczne tez zaczyna mieć uszczerbek, kiedy widzę jak uparcie siedzi pod tymi drzwiami :catmilk: wiec calkowicie Cie rozumie.
Do weta pojedziemy za ok 2 tygodnie akurat mam comiesięczną wizytę z Ojejku wiec polecimy hurtem, tym bardziej ze jezdzimy ok 70km do Ostrowa bo okoliczni znachorzy..... pozostawie bez komentarza a z Ojejku przerobilam trzech :roll: a kicia byla juz 3 lapami za Teczowym Mostem. Po kuracji Naszego Pana Weta baba 3 kg :mrgreen:

Obrazek

Re: KTO MNIE POKOCHA?

PostNapisane: Pon maja 13, 2019 5:46
przez Nina13
Serdecznie dziękuje Wam wszystkim, którzy okazaliście zainteresowanie losem kotka i chęć pomocy. Jesteście wspaniałymi ludźmi z WIELKIM DOBRYM SERCEM :1luvu: :201446 :1luvu: To co robicie dla zwierząt jest piękne i zasługuje na szacunek, poświęcacie swój własny czas na pomoc,szukanie domów, organizowanie transportu - wspaniała rzecz i wspaniali ludzie.
:201461
Jednak fakt,ze warunkiem jakiejkolwiek adopcji jest sterylizacja kotka, nie jest do końca przeze mnie zrozumiały.
Uważam, ze gdy ktoś decyduje się na przygarniecie kotka bezdomnego z ulicy, powinien być w pełni świadomy, na 200% świadomy tego czego się podejmuje. A głownie kosztów i ewentualnych problemow związanych z wzięciem zwierzęcia do domu. I tak ja sama mam kocice wysterylizowana, która niestety od czasu do czasu posikuje zwłaszcza na nowe przedmioty - kotka przebadana - żadnych dolegliwości.
Kolejna moja uwaga - jeśli ktoś chce pięknego, zdrowego i wysterylizowanego kotka, ma możliwość kupienia takowego z hodowli, które oferują takie możliwości, wybieramy sobie rasę kolor, czy ma być sterylizowany itp. natomiast kotki bezdomne to zupełnie inny temat - one po prostu są jakie są i w takiej a nie upiększonej czy ulepszonej wersji potrzebują pomocy na JUŻ. I tu należy zrozumieć, ze nie zawsze osoba, szukająca dla nich domu ma możliwość czy to sterylizacji,wizyty u weterynarza. Po prostu chce pomoc tej istocie, która całym sobą pokazuje ze potrzebuje domu. A okazuje się ze nie ma szans bo np starsza pani, która dokarmia kotka w piwnicy nie ma środków by go wysterylizować, nie ma możliwości przetransportowania go do lecznicy.I własnie w takich przypadkach należy szukać ludzi odpowiedzialnych i świadomych z czym wiąże się adopcja kotka.

Co do kicia, który mieszka u mnie na podwórko, wygląda to tak, ze :
1. Nie jest wysterylizowany na chwile obecna, gdyż nie mam gdzie zapewnić mu bezpiecznego, ciepłego i czystego miejsca na te kilka dni po zabiegu. A nie zostawię bezbronnego, otumanionego i słabego zwierzęcia na dworze.
2. Weterynarz do którego mam zaufanie, znajduje się 60 km od mojego miejsca zamieszkania. Aby przeprowadzić zabieg należy zawieść kotka na czczo rano + dwie godziny po zabiegu + powrót = wycieczka na cały dzień .A ja niestety także pracuje.Kotek zostanie na pewno wysterylizowany, ale nie dziś nie jutro ponieważ ja potrzebuje czasu aby to zorganizować. I moc zapewnić mu spokój i bezpieczeństwo po zabiegu.

Tak wiec jeśli ktoś szuka kotka zdrowego, wysterylizowanego, z niebieskimi oczami itd itp niechaj uda się do hodowli i złoży zamówienie na taki towar.

Kicio z mojego podwórka nie ma rodowodu, nie jest sterylizowany on po prostu potrzebuje domu i człowieka.
Człowieka, który nie chce kotka z czerwona kokardka na głowie idealnego jak z obrazka.
Ale takiego człowieka, który ma świadomość,ze nawet sterylizowany kot może nie być ideałem, ze nawet zdrowy dziś kot, jutro możne zachorować, człowieka takiego który może i chce dać dom BEZDOMNEMU KOTU.
:201461

Nie jestem Twoim idealem, ale na pewno moge byc Twoim kotem i przyjacielem

Obrazek

Re: KTO MNIE POKOCHA?

PostNapisane: Pon maja 13, 2019 6:28
przez Erin
No i teraz nie wiem, co napisać :?
Tyle niechcianych, bez sensu rozmnażanych zwierząt potrzebuje pomocy, że nie mogę zrozumieć takiego podejścia :(

Re: KTO MNIE POKOCHA?

PostNapisane: Pon maja 13, 2019 7:17
przez ewar
Kastracja kocurka to mało inwazyjny zabieg, nie trzeba kota długo trzymać w zamknięciu. Masz garaż, jeden dzień mógłby tam spędzić nawet w tekturowym pudełku wysłanym jakimś kocykiem. Kot wykastrowany, z książeczką zdrowia to już taki bardziej domowy kot, nie bezdomniak i jego szanse na dom rosną, tak to działa. Kotek jest śliczny, ma cudowny charakter, a wielbicieli burasków jest sporo, do nich ja się zaliczam. Miałam kilka burasów na tymczasie, wszystkie znalazły domy, nie mam już ani jednego. Coś w tym jest.
Kastracja jest wskazana, bo znaczenie terenu, bo walki z innymi kocurami, a to może być niebezpieczne.

Re: KTO MNIE POKOCHA?

PostNapisane: Pon maja 13, 2019 11:38
przez SabaS
Tak jak napisała ewar, kocurek to nie kotka, zabieg kastracji jest mało inwazyjny, jest tylko kwestia całkowitego wybudzenia kocurka z narkozy. Może jest możliwość pozostawienia kota w lecznicy na cały dzień? Zabierasz go rano, zostawiasz, załatwiasz swoje sprawy (praca, zakupy itd.), a wieczorem odbierasz. Ewentualnie dla pewności i spokoju sumienia możesz go na noc zostawić w jakimś pomieszczeniu u siebie do obserwacji. Kotek wydaje się być spokojny, miziasty, nie powinno być z nim żadnym problemów. A zwiększa to jego szanse na adopcję i nie szerzy bezdomności kotów w Twojej okolicy. Kocurek jest bardzo uroczy :1luvu: Przemyśl sprawę na spokojnie.

Re: KTO MNIE POKOCHA?

PostNapisane: Wto maja 14, 2019 5:25
przez Nina13
Kochani, nie twierdze, ze kicio nie zostanie wysterylizowany :( Po prostu na dzień dzisiejszy nie jest. Wierzcie mi, próbuje zorganizować to ale wiele czynników niezależnych ode mnie odgrywa tu role.
Jak pisałam do mojego zaufanego weta mam 60km w jedna stronę a naszymi wiochowymi drogami to godzina jazdy w jedna stronę.
Tak, mogę kicia zostawić na cały dzień w klinice , co nadal nie zmienia faktu ze sama podroż 2x w obie strony zajmie ze 4 godziny.
I tu własnie muszę dopracować swoje obowiązki zawodowe i domowe gdyż takowych niestety mam aż nadto.

Mogłabym pójść na łatwiznę i wysterylizować go u okolicznych znachorów - bliżej, taniej i byłoby odfajkowane prawda? Nie zrobię tego, gdyż 2 lata temu woziłam po okolicznych wetach kotkę znajdek, która znikała w oczach i nikt nie potrafił stwierdzić co jej jest.Faszerowali mi ja sterydami, nie dochodząc przyczyny, a kicia gasła w oczach. Na koniec usłyszałam, żebym dala sobie spokój, poczekała "aż się skończy" i wzięła sobie nowego kota 8O Wiec NIE!!!! Nie odfajkuje kotka taniej i bliżej u rzeźnika tylko dlatego, żeby szybciej znalazł dom. I uważam ze nawet gdyby moment sterylizacji miał się przeciągnąć, tak jest słusznie i bezpiecznie dla kicia. Wole oddać go w dobre zaufane ręce nawet gdyby miało to potrwać.

Co do ludzi "chcących" i chcących dać dom bezdomnemu zwierzęciu opinii nie zmienię. Aczkolwiek nie twierdze,ze się nie myle.
Osoba która "chce" kotka zdrowego, ślicznego, wysterylizowanego, mroczącego w tonacji d-dur koniecznie z niebieskimi oczami, ma jak najbardziej możliwość złożenia zamówienia na taki towar w hodowli i zapewne takiego otrzyma. Pytanie co zrobi ta osoba, kiedy za rok czy dwa ten idealny kotek zachoruje??? No przecież miał być zdrowy :x

Natomiast człowiek, który chce przygarnąć kota, ma świadomość ze stać go na to (bo to tez jest raczej dość istotne prawda) ze da rade zapewnić mu dom, opiekę i wyżywienie, na 100% znajdzie zwierzątko w potrzebie. Bez zastrzeżenia o niebieskich oczach.
I tacy własnie ludzie są w pełni odpowiedzialni i takim ludziom z czystym sumieniem można powierzyć opiekę nad zwierzęciem. Ja sama z 8 moich kotów 6 mam znajdzioszkow i biorąc je do domu, nie pytałam czy jest zdrowy, odpchlony odrobaczony i czy ma wycięte jajka. Skoro miesięczne, kulawe kociątko, darło mi się żałośnie 2 noce pod choinkami znaczyło, ze potrzebuje pomocy. Kiedy sąsiad przyniósł mi za pazucha czarnego kociaka, mówiąc ze siedział u niego w rowie, obok drugiego niestety rozjechanego już przez samochód, nie spytałam czy mi go wysterylizuje i odrobaczy, uznałam ze mam warunki i środki by uratować to zwierze i taka decyzje podjęłam.

W taki sposób własnie kwalifikuje ludzi którzy "chcą" i chcą przygarnąć zwierze pod swój dach.

Na pewno dam Wam kochani znać, kiedy kicio zostanie wysterylizowany, staram sie to ogarnac najlepiej dla kicia, nie dla pani "pseudo chcącej" kotka :201490 nie oceniajcie mnie za surowo, kocham koty, mam koty i wiem jakie koszty, obowiązki są z tym związane, mam świadomość , ze zwierze możne zachorować, moja Zuzie woziłam przez 2 tygodnie dzień w dzień do wuja weta, kiedy miała problem z nerkami :cry: - rano wiozłam wieczorem odbierałam. Ojejku tez była wożona w sumie raz w tygodniu przez okolo 4 miesiące ( ta która okoliczni weci spisali na straty)

Co do kicia to nadal okupuje dywanik, nieważne czy pada, mży czy wieje, za żadne skarby nie chce ani budki ani legowisk w garażu. Próbuje poznać zabawę z wędka i myszami ale raczej woli spacerować "przy nodze" przewracać się na grzbiet co kawałek domagając się kiziania :roll: Jest naprawdę słodziakiem.


Obrazek

Re: KTO MNIE POKOCHA?

PostNapisane: Wto maja 14, 2019 21:13
przez Stomachari
Ludzi z poczuciem misji, którzy nie tylko na wstępie zabezpieczą balkon i okna i zaplanują w rozsądny sposób kocią dietę, lecz również wybiorą kota "nieobrobionego", nieprzebadanego, w którego trzeba będzie od pierwszego dnia sporo zainwestować i który może przynieść do domu pchły, prawie nie ma, a w każdym razie wśród adoptujących. Z prostej przyczyny: większość z tego typu osób jest już dawno domami tymczasowymi.
Gdybym miała "nieobrobionego" kota do wydania i zgłosiłaby się do mnie osoba, dla której brak kastracji i badań nie jest problemem, to podchodziłabym do niej z pewną podejrzliwością. Bo najwięcej osób, dla których nic nie jest problemem, jest z kolei wśród typowych mieszkańców wsi, którzy kota puszczają luzem, trzymanie w domu uważają za zbrodnię, a jak kot któregoś dnia nie wróci uznają za naturalną kolej rzeczy. Wiem bo poznałam takie osoby. Nie jest dla nich problemem brak szczepień, odrobaczeń, testów na FIV/FeLV, kastracji, no po prostu nic nie jest problemem. Nawet mogą się zarzekać, że sami wykastrują. Typowe: "będzie pan zadowolony".

Na ludzi z poczuciem misji nie trafiam. To znaczy może im się wydawać, że "uratują" mojego tymczasa (to ciekawy dobór słów, skoro kot jest już "obrobiony"), ale gdy zaczynam pytać o zabezpieczenie okien i balkonu czy o dietę kota, to nagle im się odechciewa ratowania. Bo oni by chcieli ocalić kota jednocześnie się nie przemęczając. Tych odpowiedzialnie i naprawdę ratujących znam wśród przekoconych DT. Zaś tym, którym nie przeszkadza brak kastracji i "wszystkim się zajmą", kota bym nigdy nie oddała.
Takie trzy grupy osób znam. Jeśli istnieje gdzieś czwarta - a na taką Ty liczysz - to chętnie ją poznam.

Re: KTO MNIE POKOCHA?

PostNapisane: Pon maja 27, 2019 13:36
przez kwiryna
Cudny jest. Pewnie go ktoś wyrzucił :(
Może papierowe ogłoszenia w okolicy?

Re: KTO MNIE POKOCHA?

PostNapisane: Wto maja 28, 2019 10:28
przez Patmol
a nie można go wpuścić do środka?

Re: KTO MNIE POKOCHA?

PostNapisane: Wto maja 28, 2019 10:55
przez Nina13
kwiryna pisze:Cudny jest. Pewnie go ktoś wyrzucił :(
Może papierowe ogłoszenia w okolicy?


Ogłoszone na OLX, w okolicznym portalu internetowym, i miejscowej gazetce. Racze nikt go nie wyrzucił, to kicio wioskowy, żyją pól dziko 2 domy ode mnie, po prostu koca się w oborach, szopkach, stodołach tego pana. Dwa lata temu przychodziła do mnie koteczka (tez od tego gospodarza) dokarmialiśmy cala zimę, kiedy pozwoliła się zbliżyć, okazało się ze kotna. Uszykowaliśmy w garażu kilka miejsc do okocenia ale okociła się u siebie. :D kiedy maluchy zaczęły dreptać, przyprowadziła je do mnie. 3 sztuki :catmilk: :catmilk: :catmilk: Udalo sie - jednego wzięła zaprzyjaźniona pani dentystka - ma go po dziś dzień, drugiego także ta pani przekazała swojej cioci, rzekomo także nadal jest. Trzecia kotka "I" została z nami. Mama kotka tez została, obie wysterylizowane, mała nie wychodząca, mama niestety tak.

Obrazek

a kiedy 2 male znalazły dom, przydreptała kolejna znajdka zwana dziś Ojejku, równolatka "I" i mama kotka wychowała je obie.

Obrazek

Re: KTO MNIE POKOCHA?

PostNapisane: Wto lis 07, 2023 21:22
przez Meteorolog1
Ładne te koty.