Strona 3 z 23

PostNapisane: Śro sty 31, 2007 18:33
przez Igulec
Dopiero wróciłam z pracy i przeczytałam. Cudownie, czyli trójca ma już bezpieczny dach nad głową. Ale tyle ich jeszcze tam biedaków siedzi... :(

PostNapisane: Śro sty 31, 2007 19:21
przez kasia h
czesc, dopiero sie do Was dostalam. jest u mnie kluska (mao z kociej doliny). miewa sie dobrze. ale te kotki w Toruniu:( masakra. tylko jak pomóc??

PostNapisane: Śro sty 31, 2007 19:37
przez reddie
Witaj na forum, Kasia :) Wspaniale, że wreszcie z nami jesteś. W pierwszym poście jest numer konta Kociej Doliny - może uda Ci się znaleźć chętnego, który by coś wpłacił? Albo zaadoptował wirtualnie? No i domy tymczasowe, to chyba najważniejsze teraz...

PostNapisane: Śro sty 31, 2007 20:02
przez dronusia
Również witam Kasiu :)
Dziś kolejny raz zawitaliśmy w to smutne miejsce, deszcz lał straszny i pojawiły się tylko dwa koty. Zostawiliśmy sporo jedzenia, mam nadzieję, że pozostałe też z niego skorzystały jak już powychodziły z kryjówek. Zabraliśmy czarno-białą Muffinkę, teraz siedzi już w ciepłym miejscu z miseczką pełną jedzenia u Reddie :) (dziękuję Magda, z całego serca). W ciągu najbliższych dwóch dni prawdopodobnie uda nam się jeszcze zabrać stamtąd dwa koty, nie chcę zapeszać, więc ze szczegółami poczekam, aż akcja się uda. Najbardziej dziwi mnie fakt, że wszystkie kocięta, które dotąd stamtąd zabraliśmy (+3 które zostały już wcześniej uratowane przez Agatę i Konrada) to kotki, nie chcę wiedzieć ile kociąt przyszłoby na świat... Pilnie poszukujemy domów tymczasowych dla pozostałych kociąt i kotów oraz sponsorów na zabiegi kastracji dla kocurów. Chcielibyśmy zdążyć przed wiosną, aby liczba tamtejszych kotów znów nie wzrosła. Jak dotąd nie zauważyliśmy tam kota, który nie wymagałby leczenia, wszystkie mają dość ostry koci katar oraz zmiany w drogach oddechowych.

PostNapisane: Śro sty 31, 2007 22:14
przez reddie
Muffi najedzona śpi i tylko świsty z jej miejsca dochodzą. Bidulka.

Te kastracje to teraz chyba absolutny priorytet. Może pomyślę o jakiejś akcji w szkole. Nie wiem czy się uda, bo dopiero co była jedna. Spróbuję.

Ola, a te koty mają tam jakieś schronienie? Budkę? Cokolwiek, gdzie mogłyby się schować przed zimnem i deszczem?

PostNapisane: Śro sty 31, 2007 22:28
przez dronusia
Jeśli stos desek i śmieci można nazwać schronieniem - to owszem, mają :( Próbowaliśmy wypatrzeć jakieś miejsce, z którego kicie wychodzą, ale zawsze wybiegają spod śmieci... przybiegają mokre :cry: Dodatkowo w budynku przy którym mieszkają nie ma żadnych okienek piwnicznych, ani nic w tym rodzaju. Z resztą... gdyby miały gdzie się schować nie wyglądałyby tak tragicznie, a im wszystkim z oczu i nosów cieknie, pomijając świszczące noski i problemy z oddychaniem :cry: Oby nam z nieba jakiś domek tymczasowy spadł... albo i kilka :)

PostNapisane: Śro sty 31, 2007 23:43
przez reddie
To może druga co do ważności sprawa, zaraz za kastracjami, to właśnie zorganizowanie jakiegoś schronienia? Czy trzeba mieć pozwolenie na ustawienie tam jakiejś budki? I skąd wziąć budkę, żeby nie pójść z torbami? Może poprosić nauczyciela od techniki, żeby w ramach lekcji zadał zbudowanie według jakiegoś projektu takiego ocieplonego styropianem kociego domku, co? To tylko pomysł. Nie wiem ile czasu by zajęła uczniom taka praca ani jaki byłby efekt. Nie mam projektu budki nawet. Ale jeśli to jest sensowne, to może warto spróbować?

PostNapisane: Śro sty 31, 2007 23:56
przez dronusia
Nie chcę być pesymistką, ale uwierz mi reddie, że taką budkę to by szybko stamtąd "wiatr zdmuchnął". Te koty są tam niechciane, przeszkadzają, myślisz, że pozwolonoby tam udogodnić życie szkodnikom, które "trzeba wytruć"? Można spróbować, owszem... śmiem jednak wątpić w sukces. Może takie coś udałoby się gdyby tych kotów zostało tam kilka... może udałoby się po uprzedniej rozmowie z kierownictwem hotelu... myślę, że jest na to troszkę za wcześnie, a z drugiej strony za późno (kotom teraz jest zimno). Co do samych budek to można takie sklecić nawet (na upartego) ze zwykłego kartonu oblepionego folią/styropianem/folią, chociaż to daje dość krótkotrwały efekt. Myślę i myślę... :roll:

PostNapisane: Czw lut 01, 2007 5:38
przez Igulec
Ola, pogadaj ze swoim wetem lub z jakimś innym o akcji sterylkowo-kastracyjnej. Może spuści cene, może rozłoży płatność na raty. Przedstaw, jak sparwa wygląda. Może chociaz da się je na razie wyciachać, zeby nie zwiekszyc populacji i powoli będziemy je stamtad zabierać...
A może jest gdzieś kawałek dalej od tego hotelu miejsce, gdzie by można było taką budke ustawic...

PostNapisane: Czw lut 01, 2007 13:55
przez dronusia
Tak sobie myślę, że warto byłoby skorzystać z tańszych kastracji i sterylek w ramach Ogólnopolskiego Dnia sterylizacji zwierząt. Ceny dość przystępne, co do budek, to uważam, że naprawdę byłoby to trzeba to najpierw załatwić z administracją hotelu. Nie ma tam neutralnego miejsca, w którym te budki na chwilę obecną możnaby postawić, koty są wewnątrz ogrodzenia, tam gdzie je dokarmiamy (przed bramą) jest zaraz woda i mała przystań. Brak roślinności, ustronnego miejsca, za hotelem jest kolejny zakład (towimor). A czy jest sens stawiać budki które za kilka dni "znikną"?

PostNapisane: Czw lut 01, 2007 14:01
przez kalewala
Porozmawiaj z administracją hotelu, powiedz o sterylkach, wytłumacz, że koty będą - wytrują te, przyjdą następne, może lepiej mieć własne, wysterylizowane stado - po sterylkach koty pięknieją, nie są wyniszczane przez rujki i ciąże, karmić też hotel mogły je czymś nieco lepszym - np resztami bardziej mięsnymi.
Trudna sytuacja, ale może ...

PostNapisane: Czw lut 01, 2007 15:18
przez dronusia
Annskr - taki właśnie jest plan ;) Głęboko wierzę, że da się z administracją hotelu porozumieć, myślę, że gdyby wytłumaczyć im, iż wykastrowane koty rozmnażać dalej się nie będą, a odpowiednio karmione mogą przynieść hotelowi korzyści (wyłapią myszy chociażby), to pozwolonoby na ustawienie kilku budek dla tych kotów. Jeszcze tylko namówić ich na lepsze żywienie, bo burakami się te koty nie najedzą.... :roll: Na pewno coś wymyślimy, tylko muszę znaleźć dobrego negocjatora, ja do nich nie należę :oops: :wink:

PostNapisane: Czw lut 01, 2007 18:09
przez Igulec
Wuzetka i szarlotka już u mnie i po wizycie u weta. Podczas podrózy do pracy były bardzo grzeczne. W pracy tez. Kochane miziaki. PO pracy pojechaliśmy "zaprzyjaźnionym transportetm" samochodowym do weta. U pani wet Szarlotka zrobiła piękna kupke pod biurkiem :oops: Potem któras jeszcze doprawiła w transporterku. Wuzetka została dwa razy kujnięta w tyłek, Szarlotka raz. Wuzetka jeszcze w sobote na zastrzyk idzie. Mamy podawać Gentamycynę i Synulox. I będzie dobrze. Maluszki na razie buszuja po łazience i ją poznaja. Słodziaki mrumraki. Kochaniutkie są :D

PostNapisane: Czw lut 01, 2007 22:52
przez reddie
Nie miałam wyjścia i przeniosłam swoją część "cukierni" wraz z całym wyposażeniem do łazienki (3m kw. niestety, ale chyba Muffi to nie przeszkadza, śpi w transporterze). Wszystko przez to, że Guilden bije dziewczyny, nie chcę żeby się mała zraziła do facetów ;) Nie mogłam dziś pojechać do weta i bardzo źle, że nie mogłam. Muffinka ciężko oddycha, ropa cieknie jej strumieniami z oczu i noska. Jestem pewna, że ona jest przestraszona ze względu na swoje złe samopoczucie. Jak wyzdrowieje, stanie się słodką przytulastą kuleczką. Jest tak biedna, że normalnie się dziś poryczałam, gdy wtuliła się we mnie i patrzyła przerażonym wzrokiem na Guildena. Gdy już pozwoli wziąć się na ręce, nie chce dać się wypuścić. Ma piękne futro bez lokatorów. Tylko uszka gorące i ten wyciek z oczu i nosa straszny+kichanie, kaszel, smarkanie, pociąganie nosem. Niech już będzie jutro i wizyta u weta...

A co dziś zastałam, gdy wróciłam do domu? Muffi spała na kanapie, a pozostałe koty siedziały jeden przy drugim, w charakterze widowni na blacie kuchennym. Muffi Fluffy. Ślicznota :1luvu: (aparatu chwilowo nie mam, więc zdjęcia za jakiś czas)

PostNapisane: Pt lut 02, 2007 0:01
przez Igulec
A oto maluszki u mnie :D

Obrazek Obrazek