Nie miałam wyjścia i przeniosłam swoją część "cukierni" wraz z całym wyposażeniem do łazienki (3m kw. niestety, ale chyba Muffi to nie przeszkadza, śpi w transporterze). Wszystko przez to, że Guilden bije dziewczyny, nie chcę żeby się mała zraziła do facetów
Nie mogłam dziś pojechać do weta i bardzo źle, że nie mogłam. Muffinka ciężko oddycha, ropa cieknie jej strumieniami z oczu i noska. Jestem pewna, że ona jest przestraszona ze względu na swoje złe samopoczucie. Jak wyzdrowieje, stanie się słodką przytulastą kuleczką. Jest tak biedna, że normalnie się dziś poryczałam, gdy wtuliła się we mnie i patrzyła przerażonym wzrokiem na Guildena. Gdy już pozwoli wziąć się na ręce, nie chce dać się wypuścić. Ma piękne futro bez lokatorów. Tylko uszka gorące i ten wyciek z oczu i nosa straszny+kichanie, kaszel, smarkanie, pociąganie nosem. Niech już będzie jutro i wizyta u weta...
A co dziś zastałam, gdy wróciłam do domu? Muffi spała na kanapie, a pozostałe koty siedziały jeden przy drugim, w charakterze widowni na blacie kuchennym. Muffi Fluffy. Ślicznota
(aparatu chwilowo nie mam, więc zdjęcia za jakiś czas)