Jestem w kafejce
Inka jest u nas 4 dzień. Jak dotąd obyło się bez większych awantur i rozlewu krwi. Ambroż chyba zazdrosny.Przez pierwszy wieczór non stop za nia łaził i burczał. Acha! No własnie- Inka już w pierwszy wieczor została wypuszczona z łazienki.Zamkneliśmy tam Ambrożka ale po 1/2 h miał dość i marudził.
Myłam akurat naczynia w kuchni i słysze ,że Tz mnie woła.Zagladam do pokoju i zamarłam.Inka powoli podchodzi do Ambrożka, stykaja sie noskami ( ja w duchu -"O JEZU, O JEZU ,O JEZU" )
Ambroz warknął , mała odeszła i zaczęła zwiedzac. Jest NIESAMOWITA.
Pierwszą noc miałam nieprzespaną- siedziałam na łóżku ze spryskiwaczem pod ręką a one chodziły za soba i warczały. Widać,że INka jest podporządkowana, ale zdarza sie tez ,że go pogoni. Ambroży jest od niej prawie 3 razy większy
.
Potem stopniowo warczenie zaczęło słabnąć, kilka pacnięc łapą. Na chwile obecną jest względny spokój. Od czasu do czasu Ambroż ją pacnie jak np. za blisko podejdzie, gdy on akurat nie ma ochoty
Myślę,że będzie OK. Jak na te kilka dni, to i tak spory sukces.
Od wtorku mam Feliwaya do kontaktu,więc myślę,że sytuacja będzie łagodniec jeszcze bardziej.
Na wszelki wypadek zrobiliśmy Ince kilka kryjówek do których Ambroż nie wiejdzie, bo jest za gruby
teraz oba kocury śpią ( codziennie od 12-18 conajmniej) a ja wyrwałam się tu i na zakupy.
A oto fotostory
śpimy ( 2 dzień!!!)
pani przyniosła zakupy- jest cos dla kotków?
to chociaż łapkę włożę
co tam masz????
czemu za nami ciągle łazicie?
przecież śpię!!!
on zresztą też śpi!
kolacyjka...
.... i spanie!