Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon maja 23, 2005 5:40

I co u Dyzia? Jak sobie mały radzi?
Moja pierwsza kocia miłość
za TM
Obrazek Obrazek
Nie tworzysz świata, jest on zastany. Można tylko ruszyć tyłek i coś zmieniać. (Anda)

kota7

Avatar użytkownika
 
Posty: 12351
Od: Czw sty 27, 2005 20:19

Post » Pon maja 23, 2005 8:54

Duużo zdrowia dla Dyzia no i czekam na wieści!
Amiś, Antoś, Bambosz, Pepsi i Cola

Sydney

 
Posty: 14742
Od: Pt mar 19, 2004 10:28
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Pon maja 23, 2005 9:55

Myślę, że Dyzio czuje się lepiej. Przychodzi do mnie zawołany, aby go popieścić. Jedzenie i wodę obwąchuje, ale nie chce sam jeść. Postanowiłam nakarmić go na siłę. Bez problemu udało mi się wrzucić do Dyziowego gardła trochę mokrego RC z saszetki. Mam zamiar co chwilę podawać mu trochę jedzenia aż odezwie się w nim łaknienie. Najważniejsze, że nie wymiotuje i nie interesuje się szwami. Jego toaleta ogranicza się tylko do sierści i mam nadzieję, że do 30 maja (dzień zdjęcia szwów) szwy pozostaną nienaruszone.

Dyzio dzisiejszy, Dyzio myje się.

Teraz coś o leśnych kotach. Jogi ma ogromny apetyt, ale samego suchego jeszcze nie je. Oba kociaki mają wiele energii i na porządku dziennym są dzikie gonitwy. Nie mogę się nadziwić, że nie rozbijają się o meble. Oczywiście reszta kotów chętnie uczestniczy w tych gonitwach. Jogi i Klementyną są jeszcze na antybiotyku gdyż ich katar wymaga dłuższej kuracji. Te dorosłe maluchy są niesamowite i doskonale zgrały się z resztą kotów.

Jogi, Klementyna.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Pt maja 27, 2005 10:24

Minął tydzień od operacji Dyzia. Kocio zaczyna podjadać małe ilości karmy i ładnie pije wodę. Raną wcale się nie interesuje i najprawdopodobniej szwy zostaną nienaruszone aż do ich zdjęcia. Od dwu dni ma straszny pociąg do Małej. Zawsze był bardzo męski, ale żeby tydzień po operacji myśleć tylko o jednym. 8O Zaznaczam, że Dyzio został wykastrowany w wieku 7 miesięcy. Mam nadzieję, że to oznaka powrotu do zdrowia. :D

Ulubiona rozrywka rekonwalescenta.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Pt maja 27, 2005 10:27

:lol:

duużo zdrowia dla Dyzia
Amiś, Antoś, Bambosz, Pepsi i Cola

Sydney

 
Posty: 14742
Od: Pt mar 19, 2004 10:28
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Nie maja 29, 2005 11:14

Jak tam rekonwalescent?
Moja pierwsza kocia miłość
za TM
Obrazek Obrazek
Nie tworzysz świata, jest on zastany. Można tylko ruszyć tyłek i coś zmieniać. (Anda)

kota7

Avatar użytkownika
 
Posty: 12351
Od: Czw sty 27, 2005 20:19

Post » Nie maja 29, 2005 17:04

Dyzio stracił wiele energii na zaloty do Małej i wreszcie przypomniał sobie o misce z jedzeniem. Podjadł trochę suchego. Jutro zdjęcie szwów i zaczynam tuczyć Dyzia, bo biedaczek chudy jest jak patyk.
Miłą niespodziankę zrobił mi dziś Jogi. Zaczął jeść suchą karmę. Nareszcie koniec indywidualnego dożywiania. Do Jogiego dołączyła Klementyna.

Oto galeria zmęczonych upałem:

Dyzio, Mała, Filut, Lolek, Niki, Nikuś, Buli, Smarkul, Klementyna, Jogi, Dziunia.
Ostatnio edytowano Pon cze 13, 2005 13:25 przez mirka_t, łącznie edytowano 2 razy
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Nie maja 29, 2005 17:33

:D Fajno, że Dyzio zaczyna jeść!
W piątek byłam u Mirki i widok dziesieciu kotów leżących pokotem w różnych częściach mieszkania był niezapomniany: jakby Mirka je wszystkie wytruła, albo przynajmniej zahipnotyzowała...
Moja pierwsza kocia miłość
za TM
Obrazek Obrazek
Nie tworzysz świata, jest on zastany. Można tylko ruszyć tyłek i coś zmieniać. (Anda)

kota7

Avatar użytkownika
 
Posty: 12351
Od: Czw sty 27, 2005 20:19

Post » Nie maja 29, 2005 20:19

mirka_t pisze:Dyzio stracił wiele energii na zaloty do Małej i wreszcie przypomniał sobie o misce z jedzeniem. Podjadł trochę suchego. Jutro zdjęcie szwów i zaczynam tuczyć Dyzia, bo biedaczek chudy jest jak patyk.
Miłą niespodziankę zrobił mi dziś Jogi. Zaczął jeść suchą karmę. Nareszcie koniec indywidualnego dożywiania. Do Jogiego dołączyła Klementyna.

Oto galeria zmęczonych upałem:

Dyzio, Mała, Filut, Lolek, Niki, Nikuś, Buli, Smarkul, Klementyna, Jogi, Dziunia.

Piękne pobojowisko! :D
Obrazek

dakota

 
Posty: 8376
Od: Wto lis 16, 2004 15:06
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Pon maja 30, 2005 8:18

Zdjęcia super :) Cieszę się, że Dyzio wraca do zdrowia.
Amiś, Antoś, Bambosz, Pepsi i Cola

Sydney

 
Posty: 14742
Od: Pt mar 19, 2004 10:28
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Śro cze 22, 2005 10:02

Dopiero doczytałam... mam spore braki po przerwie. :)
Cieszę się, ze Dyzio wyzdrowiał. :love: :ok:
Spróbuj trochę z siebie dać tym, co mają gorszy świat...
Obrazek ->tu nasz wątek-> a tu album :)

Fraszka

 
Posty: 5746
Od: Wto lip 27, 2004 9:04
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Śro cze 22, 2005 14:03

Od strony fizycznej to Dyzio jest w dobrej formie. Niestety siadła jego psychika i od 2 dni jest na kuracji psychotropowej. Już dzisiaj zaobserwowałam pozytywną zmianę w jego zachowaniu i mam nadzieję, że szybko odzyska dawną radość życia. Jogi jest śliczny, zdrowy i został już zaszczepiony, ale Klementynka jest nadal leczona. Dziś dostała aż 4 zastrzyki, które bardo dzielnie zniosła. Niestety niemożliwe jest osłuchanie Klementyny gdyż ciągle mruczy. W tej chwili Klemcia waży 3,1kg, czyli całkiem sporo w porównaniu do wzrostu. Od paru dni jest u mnie wyjątkowej urody kot Niuton. Właściwie to jakby tego kota nie było. Jest taki spokojny. Myślę, że ma spory niedobór witaminowo-mineralny i staram się ten brak uzupełnić. Miał zapalenie spojówek, ale już to wyleczyłam. Niestety jest bardzo onieśmielony ilością kotów, które go otaczają. Na dodatek Nikuś przyczepił się do Niutona i ciągle go śledzi nie dając temu chwili spokoju. Nawet kiedy Niuton śpi to Nikuś jest przy nim. Od sterylki Małej minęły 3 miesiące i nie jest już mała tylko gruba. Z wycięciem macicy powróciła jej mania przynoszenia z kuchni do pokoju szmatki do mycia naczyń. Dopiero teraz przypomniałam sobie, że robiła to samo w pierwszym roku życia. W przyszły miesiącu Jogi i Niuton przejdą kastrację i mam nadzieje, że nie będzie żadnych niespodzianek. Reszta kociego towarzystwa jest zdrowa i kochana.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Śro cze 22, 2005 14:22

:D czyli wszystko w miarę dobrze i tak trzymać :)
Amiś, Antoś, Bambosz, Pepsi i Cola

Sydney

 
Posty: 14742
Od: Pt mar 19, 2004 10:28
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Czw lip 07, 2005 19:58

W zeszłą niedzielę mój czarny Niki spadł z 2 piętra. Złamał kość udową, kolano w udzie i palce przedniej łapy. W poniedziałek kota7 zawiozła mnie i Nikiego do weta na operację. Zostawiłyśmy kota i wróciłyśmy do mojego domu. Na półpiętrze czekała na nas „niespodzianka” w postaci Smarkula wciśniętego między donicę z fikusem a ścianę klatki schodowej. Okazało się, że rozwalił zabezpieczenie okna od góry. Sprawdziłam czy nie ma żadnych śladów po upadku. Nie był nawet brudny. Dopiero na drugi dzień wnuk sąsiada z dołu rozwikłał zagadkę przeniknięcia Smarkula na klatkę schodową. Smarkul przez rozwalone zabezpieczenie okna dostał się na parapet zewnętrzny i albo spadł albo skoczył na parasol, który dziadek z niższego piętra rozkłada jako osłonę przed słońcem. Wparował do mieszkania sąsiada, w którym jest suka podobna do wilczura. Pies dostał szału a Smarkul panikował. Dziadek zaskoczony mógł tylko zamknąć psa na chwilę w drugim pokoju a kota wypuścić na klatkę schodową. Smarkul poszedł pół piętra wyżej i zadekował się koło donicy. Jednym słowem Smarkul miał szczęście. Niestety Niki nie miał szczęścia i tylna łapa została amputowana. Nie wiadomo czy palce przedniej łapy się zrosną gdyż nie ma jak ich złożyć i założyć opatrunku. Na dzień dzisiejszy Niki potrafi już chodzić, nieporadnie, ale chodzi nawet do kuwety. Nie robił jeszcze kupy i z tym może mieć problem bez tylnej łapy, ale nauczy się. Dwa dni, dwa wypadki i dwa różne ich skutki. Są one dla mnie bardzo bolesnym doświadczeniem tym bardziej, że zdawałam sobie sprawę z zagrożenia a nawet miałam przeczucie, że w tym roku coś się stanie. Balkon miał być wreszcie zabezpieczony jednak z różnych względów to nie nastąpiło. Wiem, że mogłam tym wypadkom zapobiec i z tą świadomością będę patrzyła na Nikiego.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Pt lip 08, 2005 8:39

Mirko, nie wiem co Ci powiedziec poniewaz nigdy nie bylam w takiej sytuacji. Martwi mnie jednak to ze sie zadreczasz. Twoim najlepszym przyjacielem jest w tym momencie czas. Zycze kotu wszystkiego co najlepsze a Tobie tego, zebys umiala sobie wybaczyc, uwazam ze kazdy zasluguje na wybaczenie, ale najtrudniej wybaczyc samemu sobie. Zycze Ci zeby sie to udalo.
Trzymam mocno kciuki za kota, za Ciebie rowniez.

Kulfon

 
Posty: 706
Od: Nie maja 01, 2005 8:33

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: ashai, Google [Bot], luty-1 i 294 gości