Dziękujemy za dobre słowa nie jest idealnie, ale walką udaje się utrzymać tę wagę na chudziutkim 3,2kg (jak sobie przypomnę swoją panikę jak zaczeła spadać i doszliśmy do 3,6 to łojessu… teraz to marzenie, żeby się jeszcze kiedyś tam wdrapać…). Nadal nic konkretnego nie zdiagnozowano, więc tak jedziemy na 17stu ròżnych saszetach, puszkach, surowym, cokolwiek byleby lizął chociaż.. najtrudniejsze, że sam się nie czepia i musi być wszystko super świeże (jeśli zostawisz na talerzyku na jakiś czas to od razu jest do zrzutu dla innych kotòw (te już tłuste od dodatkoweho sporego dokarmiania jak Garfieldy ), i trzeba być obok, zachęcać, prosić itd. W nocy conajmniej 2 pobudki, każde dokarmianie ok 40min-1h, do pracy jadę na automacie, w pracy podglądam na kamerze i instruuje mamę co 2-3 h co ma probowac podac, jak obrócić talerzyk i takie takie, żeby koto zaciągnął cokolwiek… tyle dobrego, że nie musimy już żadnych kroplòwek, czy dodatkowych lekòw podawać - i tu naprawdę całym sercem jestem z Wami, jesteście inspiracją do walki, dowodem ogromnego przywiązania i uczucia do siebie i widać, wiele osób trzyma mocno za Was kciuki i czeka na najlepsze wieści
(za mirataz dziękujemy, nie ruszył za bardzo mu apetytu, a po 7 dniach stosowania dostał sporej alergii w uszkach, były strasznie czerwone i po jakimś czasie zaczeła aż schodzić mu w środku skóra. Po mirtagenie z kolei albo wymiotował, albo miał dreszcze, albo się pienił i też średni efekt, więc zarzuciliśmy kolejne próby. Mianserynę (my mamy lek Miansegen, ale może też być np. Miansec - oba w tabl 10 mg, a podaje się 3 mg- 1 lub 2 razy dziennie. ładnie udaje się podać w kosteczce masła, nie ma zwrotòw
szału z jedzeniem też nie, ale jest ciuteńkę chociaż lepiej i bez efektów ubocznych).
Aaa i podpatrzyłam u Was te wodę z miodem - Kito raczej miał glukozę w normie, ale stwierdziłam, że faktycznie może mu troszkę jeszcze zboostować energię po tych turbulencjach i daję odrobinę do podstawki pod szklankę i z chęcią pije i chyba mu służy