Koka,Marysia,Ola oraz Drops :)))kilka zdjec
Napisane: Pon cze 28, 2004 11:07
witam raz jeszcze wszystkich serdecznie
ponieważ moje koteczki są coraz zdrowsze a ja coraz mniej zmartwiona ich paskudnym choróbskiem, chciałabym w końcu nas przedstawić,troche moze nie po kolei, ale mam nadzieję ze mi wybaczycie
Na początek troszku o mnie : Mam na imię Natalia, mam 25 lat i od kilku lat mieszkam i pracuję w Poznaniu
W tym roku spotkały mnie i spotkają najwazniejsze sprawy w momim zyciu. W sierpniu wychodzę za mąż - a w maju i czerwcu pojawiły sie dwie miłości mojego życia , czarna Koka i rysiowata Marysia. Tyle o mnie i tak chyba za dużo
Koka trafiła do mnie a ja na nią poprzez ogłoszenie w internecie. ( Co ja bym bez tego neta zrobiła ).
zanim pojawiła sie koka w maju , rozmowy o kocie z TZ trwały od wrzesnia i na kazdy mój argument było stanowcze NIE była nawet próba przekupstwa , chciał jakies głosniki subbufery wiec wziełam na raty przyniosłam do domu zapytałam kiedy moge miec kicie a on na to ze nie mogę
a w maju zaczeło sie wszystko od swinki wietnamskiej
bylismy u znajomych , kolezanka zapytala mnie jakie zwierzatko mogła by chciec wiec zazartowałam zeby kupiła sobie swinke wietnamską
na to moj Piotr stwierdził ze na swinke to on sie zgadza
potwierdziłam to jeszcze kilka razy przy swiadkach
i na drugi dzień zaczełam poszukiwania swinki i zaczęłam czytac na temat swinek
poniewaz te słodkie istotki waza ok 30 -do zapasionych- 70 kg szybko zreazygnowałam z tego pomysłu
ale ..... Tz o tym nie powiedziałm , przez tydzień nawiałam o swinkach a on robił wielkie przerazone oczy ale głupio mu było po raz drugi złamac obietnice
wierzcie mi był naprawde zdruzgotany, znajomi byli wtajemniczeni i tez cały czas mu dogadywali w tym temacie
po tygodniu stwierdziłam ze koniec kary i ze juz mu niedługo powiem ze nie bedzie swinki i w tym czasie wpadło mi w oczy ogłoszenie o kotkach i stwierdziałm ze jest to dobry moment
przwiozłam malą czarną kulkę , ugotowałm obiad , piwo do lodówki, i czekałm na powrót Tz
Piotr jak wpadł do domu i zobaczył moją mine zapytał gdzie jest swinia i zaczął biegac po mieszkaniu , pokazałm Kicię i widziałm ze mu ulzyło , sam zreszta potem sie przyznał za jak zobaczył kicie to az mu sie błogo zrobiło
koka po przywiezieniu do domu od razu zasnęła, spała kilka godzin a po obudzeniu sie zaczęła zwiedzać mieszkanko, bardzo ostroznie oczywiście.
na moje niecierpliwe próby głaskania ja i brania na ręce szybko uciekała i chowała sie za tapczan , wiec dałam jej pomimo wielkiego żalu z mojej strony świety spokój
na drugi dzień zaczęły sie dopiero harce i zabawy.
i moj szał zakupów kocich na allegro i w najblizszych zoologicznych
Ciag dalszy historii Koki , Marysi i mnie J
Koka bardzo szybko owineła sobie wszystkich domowników wokół pazurków . Mój chłopak Piotr – osoba która niby nie lubiła kotów – stwierdził ze nasza jest super, wiec odetchnełam z ulga,
Koka była od samego poczatku słodka i cudowna, jak dobrze wychowany kotek załatwiała się od razu do kuwetki. Ja jestem osobą przytulalską i miałam nadzieję ze taki kotek mi się trafi a moja Koka .... no cóż jest wielka indywidualistką i jak chce do da się pogłaskać
Na początku bardzo lubiła się ze mną i tylko ze mną bawić w specyficzny sposób czyli rzucała się na moje ręce i nogi wbijajac się zebami i pazurami. Wyglądałam jak bym się masowała drutem kolczastym Zaczełam szperać po necie i ksiazkach co w takiej sytuacji robić. Najczesciej powtarzaną radą było wziecie drugiego kotka. Bardzo mi ta rada przypadła do gustu , był tylko jeden tyci-malutenki problem co na to mój Piotr, jeden kot owszem a dwa....?
Zaczęłam o tym intensywnie mysleć, w miedzy czasie okazało się ze mój luby w lipcu wyjeżdza na delegacje za granice na dłużej, stwierdziłam że maleństwo pojawi się wtedy
Zaczęłam się rozgladac za maleństwem i znalazłam ogłoszenie na allegro ze ktos odda kotki. Wymarzyłam sobie tym razem szarego pregowatego tygyska, i tam takie własnie były, sami rozumiecie ze cięzko było mi się powstrzymać zyby zadzwonic tam zpytaniami . Zadzwoniłam i umówilam się na spotkanie i wybranie maleństwa po które przyjechałabym za miesiąc. Pojechałam zobaczyć i w rece jako jedna z pierwszych trafiła mi się Marysia. I tak już została na tych rękach. Poczułam ze to ta, chociaz nie jest szara, ale to przeciez nie o kolor chodzi, serce wybrało. Oczywiście skończyło się to tym ze od razu zabrałam ją do domku. Piotr troche marudził i się denerwował, ale tylko chwilę do momentu jak ją zobaczył. Wie przeciez kogo sobie wybrała na zonę wiec wie ze inaczej zrobic nie mogłam. Tak trafiła do nas moje drugie szczescie Marynia. Nie mogło być inaczej i nie wyobrazam sobie ze mogłoby być inaczej
ponieważ moje koteczki są coraz zdrowsze a ja coraz mniej zmartwiona ich paskudnym choróbskiem, chciałabym w końcu nas przedstawić,troche moze nie po kolei, ale mam nadzieję ze mi wybaczycie
Na początek troszku o mnie : Mam na imię Natalia, mam 25 lat i od kilku lat mieszkam i pracuję w Poznaniu
W tym roku spotkały mnie i spotkają najwazniejsze sprawy w momim zyciu. W sierpniu wychodzę za mąż - a w maju i czerwcu pojawiły sie dwie miłości mojego życia , czarna Koka i rysiowata Marysia. Tyle o mnie i tak chyba za dużo
Koka trafiła do mnie a ja na nią poprzez ogłoszenie w internecie. ( Co ja bym bez tego neta zrobiła ).
zanim pojawiła sie koka w maju , rozmowy o kocie z TZ trwały od wrzesnia i na kazdy mój argument było stanowcze NIE była nawet próba przekupstwa , chciał jakies głosniki subbufery wiec wziełam na raty przyniosłam do domu zapytałam kiedy moge miec kicie a on na to ze nie mogę
a w maju zaczeło sie wszystko od swinki wietnamskiej
bylismy u znajomych , kolezanka zapytala mnie jakie zwierzatko mogła by chciec wiec zazartowałam zeby kupiła sobie swinke wietnamską
na to moj Piotr stwierdził ze na swinke to on sie zgadza
potwierdziłam to jeszcze kilka razy przy swiadkach
i na drugi dzień zaczełam poszukiwania swinki i zaczęłam czytac na temat swinek
poniewaz te słodkie istotki waza ok 30 -do zapasionych- 70 kg szybko zreazygnowałam z tego pomysłu
ale ..... Tz o tym nie powiedziałm , przez tydzień nawiałam o swinkach a on robił wielkie przerazone oczy ale głupio mu było po raz drugi złamac obietnice
wierzcie mi był naprawde zdruzgotany, znajomi byli wtajemniczeni i tez cały czas mu dogadywali w tym temacie
po tygodniu stwierdziłam ze koniec kary i ze juz mu niedługo powiem ze nie bedzie swinki i w tym czasie wpadło mi w oczy ogłoszenie o kotkach i stwierdziałm ze jest to dobry moment
przwiozłam malą czarną kulkę , ugotowałm obiad , piwo do lodówki, i czekałm na powrót Tz
Piotr jak wpadł do domu i zobaczył moją mine zapytał gdzie jest swinia i zaczął biegac po mieszkaniu , pokazałm Kicię i widziałm ze mu ulzyło , sam zreszta potem sie przyznał za jak zobaczył kicie to az mu sie błogo zrobiło
koka po przywiezieniu do domu od razu zasnęła, spała kilka godzin a po obudzeniu sie zaczęła zwiedzać mieszkanko, bardzo ostroznie oczywiście.
na moje niecierpliwe próby głaskania ja i brania na ręce szybko uciekała i chowała sie za tapczan , wiec dałam jej pomimo wielkiego żalu z mojej strony świety spokój
na drugi dzień zaczęły sie dopiero harce i zabawy.
i moj szał zakupów kocich na allegro i w najblizszych zoologicznych
Ciag dalszy historii Koki , Marysi i mnie J
Koka bardzo szybko owineła sobie wszystkich domowników wokół pazurków . Mój chłopak Piotr – osoba która niby nie lubiła kotów – stwierdził ze nasza jest super, wiec odetchnełam z ulga,
Koka była od samego poczatku słodka i cudowna, jak dobrze wychowany kotek załatwiała się od razu do kuwetki. Ja jestem osobą przytulalską i miałam nadzieję ze taki kotek mi się trafi a moja Koka .... no cóż jest wielka indywidualistką i jak chce do da się pogłaskać
Na początku bardzo lubiła się ze mną i tylko ze mną bawić w specyficzny sposób czyli rzucała się na moje ręce i nogi wbijajac się zebami i pazurami. Wyglądałam jak bym się masowała drutem kolczastym Zaczełam szperać po necie i ksiazkach co w takiej sytuacji robić. Najczesciej powtarzaną radą było wziecie drugiego kotka. Bardzo mi ta rada przypadła do gustu , był tylko jeden tyci-malutenki problem co na to mój Piotr, jeden kot owszem a dwa....?
Zaczęłam o tym intensywnie mysleć, w miedzy czasie okazało się ze mój luby w lipcu wyjeżdza na delegacje za granice na dłużej, stwierdziłam że maleństwo pojawi się wtedy
Zaczęłam się rozgladac za maleństwem i znalazłam ogłoszenie na allegro ze ktos odda kotki. Wymarzyłam sobie tym razem szarego pregowatego tygyska, i tam takie własnie były, sami rozumiecie ze cięzko było mi się powstrzymać zyby zadzwonic tam zpytaniami . Zadzwoniłam i umówilam się na spotkanie i wybranie maleństwa po które przyjechałabym za miesiąc. Pojechałam zobaczyć i w rece jako jedna z pierwszych trafiła mi się Marysia. I tak już została na tych rękach. Poczułam ze to ta, chociaz nie jest szara, ale to przeciez nie o kolor chodzi, serce wybrało. Oczywiście skończyło się to tym ze od razu zabrałam ją do domku. Piotr troche marudził i się denerwował, ale tylko chwilę do momentu jak ją zobaczył. Wie przeciez kogo sobie wybrała na zonę wiec wie ze inaczej zrobic nie mogłam. Tak trafiła do nas moje drugie szczescie Marynia. Nie mogło być inaczej i nie wyobrazam sobie ze mogłoby być inaczej