KOKA
Urodzona 10 marca 2004 na poznańskim piątkowie.Jak już wcześniej pisałam znalazłam ją z ogłoszenia. Jej mama była pod opieką pani, która ma cztery kotki, i nie bardzo stać ją na sterylizacje ich wszystkich, w związku z tym urodziła się moja Koka. Miot składał się z czterech kociąt. Koka jest czarna, na gardziołku ma taki delikatny biały krawacik i kilka burych pręg na brzuchu. Jest bardzo zwinna, sprężysta i ma spojrzenie sfinksa. Bardzo szybko się u mnie zadomowiła, jest kotkiem ciekawskim, asystuje mi przy każdej czynności, jaką wykonuję. Jest wybredna, jeśli chodzi o jedzenie, lubi maltretować w zabawie małą Marysię, ale jak trzeba cudownie się nią zajmuje - wylizuje jej futerko, odstępuje jedzenie i ślicznie się przytula do niej jak śpią. Śmiejemy się z niej ze w jednej chwili zachowuje się i wygląda jak dumna księżniczka a za chwile przeistacza się w małego czorta-gremlina. Ja jestem zakochana w niej po same uszy, jest moja małą rozpuszczoną królewną, trochę na początku cierpiałam, bo była w zabawach ze mną bardzo agresywna, ale wraz z pojawieniem się Marysi Koka bardzo złagodniała i stała się bardziej przymilna. Jest jednak wielka indywidualistką i na przymilność pozwala sobie wtedy, kiedy ma na to ochotę.
Jej ulubionymi zabawami są; zabawa z dzwoniącą myszką, chowanie się w brodziku od prysznica, drapanie i wywracanie karimaty, ganianie Marysi oraz szalone biegi na łóżku w momencie, kiedy to łóżko ścielę,wygląda to naprawdę przekomicznie. Razem z Marysią zajęły się moimi nielicznymi kwiatkami doniczkowymi, których już oczywiście nie mam.